Archiwum 30 kwietnia 2003


kwi 30 2003 Wladcy Cieni
Komentarze: 0

W dziczy z daleka od miasta nie zauwazysz nawet swojego przyjaciela podazającego trzy metry przed toba. Las jest spowity mrokiem i nieprzejednany. Pelno w nim dzwiekow, ktorych z pewnoscia nie chcialbys uslyszec u siebie w domu. Szepty drzew, tajemnice, ktore niesie ze sobą wiatr... to wszystko jest tutaj, patrzy, obserwuje, wie o kazdym twoim kroku. Nie bedzie tutaj wilkow, nie znajdziesz tutaj Czerwonych Szponow, a tym bardziej Srebrnych klow. Jedyne co odszukasz w tym nieprzejednanym mroku to cienie. Setki,. tysiące, miliony. Kazdy ma swoj cien, nawet mrowki w tym miejscu.

Czy zastanawiales się kiedys co byloby, gdyby twoj cien prowadzil swoje wlasne zycie? Albo mialby swego pana? Tak to sa tylko abstrakcje, lecz wrocmy do opowiesci. W tym mroku tli sie swiatelko. Mala iskierka migajaca z dala. Po przyblizeniu się do miejsca, w ktorym tlilo sie swiatlo okazuje się ono byc ogniskiem. Wokol niego widac postacie... szczuple wysokie, inne krępe... zdaje sie, ze zauwazyles wilka biegajacego wokol ognia i cicho powarkującego. ,,Taaaak, chodz do nas mlody Filodoksie... bracie .... podejdz nie obawiaj sie jestes wsrod swoich" - slyszysz glos.. jakby warkot a z drugiej strony. Rozumiesz co ten warkot symbolizuje, uklada sie w jakby slowa, ktore tkwily od zawsze w twoim sercu i teraz znalazly ujscie w tym warczeniu.

Podchodzisz blizej siadajac przy ogniu. Dookola ciebie stoja istoty z twych snow. Jakby ludzie, a jednak nie tylko. Są one wysokie i muskularne, owlosione o wilczych szczekach i ostrych pazurach. Dokladnie w milczeniu obserwują, jak odrywasz kawalek miesa znad ogniska - smaczne, a nawet bardzo. Nigdy nie jadles czegos lepszego, poniewaz w sierocincu nie daja dobrego zarcia. Nienawidziles tych, ktorzy ciebie splodzili, bo potem porzucili jak niepotrzebne zwierze. W twoich snach ukazywala ci sie istota, ktora stoi kolo ciebie. ,,Jestes teraz w prawdziwej rodzinie, wsrod Wladcow Cieni". Nie podoba ci sie to wszystko, lecz zaraz zdajesz sobie sprawe, ze juz dawno mogli ciebie zabic.

Jesz w spokoju ogrzewajac sie przy ogniu. ,,Jestes garou ale o tym opowiemy ci kiedy indziej. Masz na imie Zachary prawda? Ellison to twoje ludzkie nazwisko prawda? Poruszasz sie jak cien wiec tak bedziemy na ciebie mowic. Niedlugo dolaczysz do innych, aby przejsc wielki test - rytual. Lecz na razie odpoczywaj."

Jestes juz dorosly, ale pamietasz ten dzien do dzis. Wtedy dowiedziales sie o swoim dziedzictwie. Wladcy cieni powinni rzadzic - zostali przeciez do tego stworzeni - kazdy kto ma choc odrobine rozsadku przyzna tobie racje. A jezeli tego nie uczyni, coz, mozna go do tego przekonac na wiele sposobow, mniej lub bardziej subtelnych. Zyjesz w caernie Zielonego szczepu , co daje tobie ogromne mozliwosci. Dogadales sie juz z Czerwonym Szponem manipulujac jego gwaltownoscia. Najgorzej jest z tutejszym Gnatozujem lecz niedlugo jego kres wladzy nastąpi.... a wtedy droga stanie otworem, droga do wladzy rzecz jasna, czyz nie dlatego urodziles sie garou?

beanrebellion : :